Back to Top Photobucket

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Foty z Gruzji

Mam spory problem z tą Gruzją. Już trzy razy zabierałem się do relacji i nie wiem jak ją napisać. Nie wychodzi mi po prostu. Chciałbym to opisać tak jak pamiętam, ale nie da się. To znaczy da się ale nie wypada. Wyjazd do Gruzji wiązał się z piciem dużych ilości wina i czaczy.  A wiadomo, że po alkoholu robi się głupie rzeczy. No i nie byłoby ładne z mojej strony, w stosunku do osób w tym uczestniczących, opisywać te głupoty na forum publicznym. Po prostu wszyscy się najebali jak trza ;)
A z drugiej strony bez takich kwiatków opis nie odda klimatu tamtej podróży. Nad relacją muszę więc trochę pomyśleć, a póki co wrzucam galerię zdjęć. Wnikliwy obserwator na jednym ze zdjęć dostrzeże babę z pindolem ;)


niedziela, 22 stycznia 2017

Zasypana głazami droga w gruzińskich górach

Taki krótki filmik z Gruzji. Gdy jechaliśmy marszrutką z Mestii do Tbilisi, drogę zasypały nam wielkie głazy. A filmie akcja odblokowywania drogi. To tylko jedna z licznych atrakcji pokonywanej przez nas trasy. Już wkrótce post z opisem całej podróży po Gruzji.


piątek, 20 stycznia 2017

Indie południowe cz. 5

Kolejnym naszym celem była miejscowość Kumily w pobliżu Periyar National Park. Nocleg tam ogarnął nam Kierownik i gdy tylko wysiedliśmy z autobusu powitał nas wysoki, szczupły Hindus z brodą o spokojnym głosie władający bardzo dobrze angielskim. Od razu między sobą zaczęliśmy go nazywać Maharadża :) Był on kierownikiem małego hotelu, kolegą naszego Kierownika. Potem miał on zadzwonić do swojego kolegi, kolejnego kierownika aby zorganizować Oli i Mirkowi noclegi w Koczin. To wszystko przypominało mi scenę z filmu Grand Budapest Hotel, w której kierownicy hotelów (tam nazwani konsjerżami) dzwonili kolejno do siebie :) Maharadża zapakował nas do tuk-tuku, który zawiózł nas do jego hotelu. Hotel był położony przy samej dżungli. Taras musiał być dookoła osłonięty drucianą siatką aby ochronić go przed małpami. Po raz drugi podczas naszej podróży mieliśmy Wi-Fi :)

środa, 18 stycznia 2017

Indie południowe cz. 4

Po całonocnej podróży pociągiem dotarliśmy do Varkali. Ze stacji kolejowej wzięliśmy taksówkę (wyszła niewiele drożej niż tuk-tuk) i pojechaliśmy do poleconego przez taksówkarza hotelu. Za cenę taką samą jak zawsze dostaliśmy najlepszy pokój w jakim do tej pory nocowaliśmy. I pierwszy raz było Wi-Fi :) Varkala to małe miasteczko w którym, u podnóża wysokiego klifu, znajduję się bardzo piękna i urokliwa plaża. Niestety jest tutaj już bardziej zachodnio, sporo białych turystów w porównaniu do wcześniej odwiedzanych przez nas miejsc. Miałem wrażenie, że część tych turystów przebiera się za Hindusów, próbują być bardziej hinduscy od nich samych :) Nie wiem, ale wydaje mi się, że w oczach tubylców musiało to być co najmniej komiczne. Myśleli sobie pewnie: "Białasom się popierdoliło we łbach..." :D Przynajmniej ja tak myślałem.

niedziela, 15 stycznia 2017

Indie południowe cz. 3

Chciałbym, żeby była to już ostatnia część opisu mojej podróży do Indii, dlatego będę się streszczał, a więc bez zbędnego pierdolenia, zaczynamy :)
Trzeciego dnia z samego rana przyjechali Ola i Mirek. Tego dnia weszliśmy do środka pałacu, wcześniej oglądałem go tylko z zewnątrz. Za wstęp trzeba zapłacić. Tam też musieliśmy wręczyć łapówkę aby nie musieć zostawiać naszych aparatów w przechowalni. Zdjęć w środku robić nie można.


sobota, 14 stycznia 2017

Indie południowe cz. 2

Wsiadłem więc do autobusu do Shravanabelagola. To co na mapie Indii wydaję się tuż obok w rzeczywistości oddalone jest o kilka godzin jazdy. Jest to jednak ogromny kraj i jeden centymetr na mapie może oznaczać setki kilometrów. Mając jednak nawet świadomość ile tych kilometrów w rzeczywistości jest, trzeba przewidywaną długość jazdy pomnożyć przez jakość tamtejszych dróg. Wtedy zawsze wychodzi długo. Warto też wspomnieć o warunkach jazdy, każdy kierowca jedzie tak jakby gdzieś się bardzo śpieszył, jakby to były jakieś wyścigi. Wypadki to coś bardzo powszechnego, raz nawet uczestniczyliśmy w małej stłuczce.

piątek, 13 stycznia 2017

Indie południowe cz. 1

Przyszedł czas żebym opisał wyprawę do Indii. Trzeba przy tym wyraźnie zaznaczyć, że były to Indie Południowe. Ludzie kojarzą Indie z Taj Mahal, Waranasi, Gangesem czy rezydencjami maharadżów w Radżastanie. Ale to wszystko jest na Północy. My wybraliśmy mniej turystyczne południe. Może "wybraliśmy" to nie zbyt dobre słowo, bo jak zwykle zadecydowały ceny biletów lotniczych. Na różnych blogach czy stronach o tematyce podróżniczej możecie przeczytać jak ludzie, w pełen zachwytu sposób opisują jaka to niezwykła mieszkanka kultur, krajobrazów i kolorów itd. Ok, zgodzę się, ale dla mnie Indie to przede wszystkim syf, nieład, lepkie, brudne powietrze i... ten zapach. Powiedzieć, że tam śmierdzi to tak jakby powiedzieć o Stephenie Hawkingu, że jest trochę nieżwawy w tańcu. Delikatne kurwa niedopowiedzenie. Tam po prostu wszędzie JEBIE gównem. Ale za to jest zajebiście :D

Welcome To India!

Prysznic na Słoniu :D

Prysznic jakiego udało mi się doświadczyć w Indiach w miejscowości Kumily. Niezapomniane przeżycie. Nie tylko prysznic ale cała przejażdżka na słoniu po dżungli. Na prawdę polecam kontakt z tym niezwykłym zwierzęciem. Dla mnie była to miłość od pierwszego dosiądnięcia :) Nie wiem czy jest takie słowo, edytor mi je podkreśla, ale to właśnie od tego zaczęła się ta miłość :) Od teraz, jak tylko będę miał okazję dosiąść słonia, zrobię to. Te ogromne bydle o szorstkiej, owłosionej, skórze wydaje się być niezwykle mądre. W oczach widać tą mądrość. Gdy patrzy na ciebie to tak jakby wszystko rozumiało. I jestem przekonany, że rozumie. Jest na pewno inteligentniejsze od części ludzi których znam ;) Następna wrzutka będzie opisem całej wyprawy do Indii.



czwartek, 12 stycznia 2017

Rzym na szybko + foty

Już zaczynałem przygotowywać się do pisania posta o wyprawie do Indii, jednak gdy wszedłem w folder zatytułowany „zdjęcia”, spostrzegłem, że mam foty z jeszcze jednej wycieczki, którą odbyłem między Cyprem a Indiami. Nie wiem dlaczego, ale jakoś kompletnie wyleciała mi ona z głowy. Być może dlatego, że była ona bardzo krótka i było to zwiedzanie miasta. Osobiście, nie przepadam za zwiedzaniem miast. Może nie jest tak, że nie lubię zwiedzać miast, ale na pewno przedkładam piękne krajobrazy i ogólnie dzieła Matki Natury nad te stworzone ludzką ręką.

wtorek, 10 stycznia 2017

Cypr na zakończenie roku

Na początek kilka zdjęć z Cypru. Wypad odbył się w ostatnim tygodniu grudnia 2015 roku. Opis będzie póki co ubogi a właściwie nie będzie go w ogóle bo mi się nie chcę. O wycieczki minął już ponad rok i dużo rzeczy niestety zapomniałem, musiałbym sobie przypominać, szukać nazw w internecie itd. Wiem, że trochę by mi to zajęło więc zostawiam to sobie na później. Jak już ogarnę tego bloga to aktualizuję wpis i dodam opis. Póki co tylko zdjęcia:


Cerkiew Św. Łazarza w Larnace
Jedna z cypryjskich plaż

Siema ludzie!

Jak ja mam pisać bloga jak nawet żadnego nie przeczytałem, nie śledzę, świat blogów mnie w żadnym stopniu nie interesuje, ani tak naprawdę nie do końca go rozumiem? Jak zacząć? Co napisać? Jak napisać, żeby było ciekawie? Nie mam pojęcia. Zacznę od przedstawienia się bo tak by wypadało. Nazywam się Krzysztof Borowik, Borowik jak grzyb.